Pobyt w Andaluzji (Hiszpania) zakończyłam na wybrzeżu. Z Sewilli do Malagi pojechałam pociągiem. Podróż kosztowała19,25 euro (obecnie: 23,20 euro – można sprawdzić na stronie renfe.com) i zajęła niecałe 2 godziny i 30 minut. A takie były widoki z trasy:
Samolot do Polski miałam dopiero następnego dnia późnym popołudniem, więc cały dzień przede mną! Postanowiłam skorzystać ze słonecznej pogody i pojechać nad morze, ale tym razem na zachód. Wybór padł na Torremolinos – małą, turystyczną miejscowość położoną ok. 15 kilometrów od Malagi i ok. 7 kilometrów od lotniska.
Po dotarciu, wyborze hostelu, dogadaniu się na migi z właścicielką i zostawieniu bagażu, pierwsze kroki skierowałam w stronę plaży. Było pusto i ciepło, czyli tak, jak lubię najbardziej :)
To był dzień pełen relaksu i odpoczynku. W Torremolinos nie ma zbyt wiele do zwiedzania, ponieważ jest to typowo turystyczna, nadmorska miejscowość, do której przyjeżdża się poleżeć na plaży. Warto jednak przespacerować się Playa de Carihuela, czyli nadmorską promenadą z licznymi, rybnymi restauracyjkami.
Calle San Miguel to deptak położony w centrum miasta, przy którym znajdują się sklepy, kawiarnie oraz restauracje. Godnym uwagi punktem jest XVI-wieczny Molino de Rosario – jedyny, zachowany młyn wodny, jakie kiedyś wznosiły się nad płynącym tędy strumieniem. W czasach Maurów w owe wody zaopatrywano znajdujące się w okolicy wieże strażnicze (torres) oraz młyny (molinos), od których miejscowość wzięła swoją nazwę.
Nie dotarłam do młyna, za to udało mi się skosztować kilku hiszpańskich przysmaków. Na pierwszym zdjęciu słynna jamon z melonem, a na drugim – paella z owocami morza.
A na koniec parę widoków na pożegnanie Costa del Sol. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę, bo uwielbiam Hiszpanię :).
Plaża wieczorną porą
Szukając muszelek…
Ostatnie chwile z hiszpańskim słońcem
I już siedzę w samolocie