Sopot w szczycie sezonu turystycznego zawsze mi się źle kojarzy. Dużo turystów, tłoczno, gwarno, drogo. Od czerwca do września staram się unikać tego miasta, jak tylko się da. Ale czasami po prostu się nie da…

Nie zamierzałam w czerwcu odwiedzać polskiego morza. Jednak moje plany szybko uległy zmianie, bo okazało się, że w tym miesiącu odwiedziłam je dwukrotnie. Pewnego majowego popołudnia, na moją skrzynkę mailową trafiła wiadomość od WĘC PR o tym, że ACER zaprasza nad polskie morze. Lekko zdziwiona, czy przypadkiem nie jest to kolejny spam, otworzyłam wiadomość i przekonałam się, że 9 czerwca jadę do Sopotu!

Trzeba przyznać, że pobyt nad morzem był zaplanowany perfekcyjnie od początku do końca, z tą różnicą, że tym razem ja nie musiałam nic planować. O 5:40 pociąg zabrał mnie z Poznania, abym chwilę po 9 wysiadła na dworcu w Sopocie. Tam czekała kilkunastoosobowa ekipa, z którą ruszyłam do restauracji White Marlin na śniadanie.

Pierwsza część przewidzianych atrakcji odbyła się tuż po śniadaniu. Kreatywna praca w grupach sprzyjała nie tylko dobrej zabawie z trzema różnymi laptopami Acera, ale także integracji. W końcu, kilka godzin wcześniej jeszcze nikogo nie znałam, a teraz nie byłam w stanie zapamiętać imion wszystkich, z którymi dobrze się bawiłam!

Po pierwszym zadaniu, przenieśliśmy się na plażę. Temperatura nie sprzyjała kąpielom w morzu, jednak kilka razy udało mi się w nim zanurzyć (no dobra, ale byłam w piance :)). Nadmorskim atrakcjom nie było końca… skutery, spadochron, oponka i banan. Do tego babki z piasku, układanie rymowanek, gra w siatkówkę i rozmowy w gronie jakże zacnych blogerów :). A wieczorem czekała na nas kolacja w White Marlin, wino i rozstrzygnięcie, która grupa wygrała całodniowe rywalizacje. Miałam tę przyjemność znaleźć się w szczęśliwym, zwycięskim gronie. Nocleg w sopockim Sheratonie był zwieńczeniem całego wyjazdu.

A oto zdjęcia z nadmorskiego szaleństwa:

Kilka zdjęć z drugiego dnia, podczas którego mieliśmy okazję sprawdzić się w interpersonalnym zadaniu:

I filmik:

 

 

Jak działa Acer switch 10E?

Po powrocie dostałam możliwość przetestowania Switcha 10E. Kiedy niebieski notebook trafił w moje ręce, zachwytom nie było końca. To co najbardziej spodobało mi się w tym modelu to jego mały rozmiar. Switch ma 10 cali i jest urządzeniem „2w1”. Co to oznacza? Dokładnie tyle, że jest zarówno minilaptopem, jak i tabletem. Jest to rozwiązanie tzw. hybrydowe, które zyskuje coraz większą popularność wśród urządzeń mobilnych.

Kolorowa obudowa nie tylko nadaje designu samemu urządzeniu, ale jest na tyle mocna, że chroni przed zarysowaniami. Poza samym wyglądem, notebook wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla podróżników. Nie zajmuje dużo miejsca, waży ok 1,2 kg z klawiaturą, a bateria trzyma nawet do 10 godzin. Nie będę Was zanudzać parametrami technicznymi, ale powiem krótko – jak na minilaptopa to daje radę! Jedyny minus to brak matowej matrycy, co sprawia, że na słońcu praca będzie utrudniona.

Wyjazd muszę zaliczyć do bardzo udanych! Dzięki Acer Polska wyśmienicie się bawiłam i poznałam wielu ciekawych blogerów, o których (czasami aż wstyd się przyznać) nie miałam pojęcia. Dziękuję za zaproszenie WĘC PR i możliwość sprawdzenia, jak działa Acer Switch 10E.