Główny Szlak Beskidzki – jak się przygotować?

Główny Szlak Beskidzki - jak się przygotować | Podrozniczo.pl

Główny Szlak Beskidzki to najdłuższy i najsławniejszy szlak długodystansowy w Polsce. Legenda wśród górskich tras. Marzenie każdego, kto kocha wędrówki po górach. Od kilku lat chodziło mi po głowie, żeby przejść go w całości, ale etapami. Do tej pory nie zdecydowałam się, żeby zacząć. Aż do czerwca 2023 roku, kiedy to po raz pierwszy pomyślałam „jak nie teraz, to kiedy”? Zaplanowałam pierwszy odcinek i ruszyłam w drogę…

Historia Głównego Szlaku Beskidzkiego

Wszystko zaczęło się w dwudziestoleciu międzywojennym. Kazimierz Sosnowski – działacz turystyczny i propagator turystyki beskidzkiej, wpadł na pomysł, aby utworzyć trasę górskiej wędrówki. Idea była taka, aby w odległości jednego dnia marszu znalazłyby się schroniska, dzięki którym całość będzie można pokonać w wielu całodniowych etapach. I tak w 1924 roku zaczęto wytyczanie Głównego Szlaku Beskidzkiego. Pierwotnie szlak obejmował dystans 800 km. Trasa była tak długa, ponieważ ideę podchwycił także twórca Akademickiego Klubu Turystycznego we Lwowie – Mieczysław Orłowicz. Przemierzał regularnie tutejsze tereny aż po przedwojenną granicę polsko-rumuńską. Wówczas szlak nazywany był Szlakiem Karpackim i uroczyste ogłoszenie jego ukończenia oraz nadania imienia szlaku marszałka Józefa Piłsudskiego nastąpiło w 1935 roku.

Po II wojnie światowej część terenów, którymi pierwotnie przebiegał szlak, znalazły się poza granicami Polski. Podjęto decyzje o jego ponownym wytyczeniu. Zajęli się tym Edward Moskała i Władysław Krygowski – działacze PTTK z  Krakowa. To dzięki nim w 1953 roku ponownie udało się otworzyć Główny Szlak Beskidzki na całej obecnej długości – od Beskidu Śląskiego do Bieszczad. W 1975 roku ostatecznie ustalono obecną nazwę szlaku i nadano mu imię Kazimierza Sosnowskiego.

Obecny przebieg GSB

Obecnie cała trasa Głównego Szlaku Beskidzkiego im. Kazimierza Sosnowskiego mierzy około 500 km (według różnych źródeł od 493 do 519 km). Przebiega od Ustronia (Beskid Śląski) do Wołosatego (Bieszczady). Biegnie przez szczyt Baraniej Góry (1220 m n.p.m.), spod której wypływają źródłowe cieki Wisły. Ciągnie się przez Beskid Żywiecki i najwyższy szczyt – Babią Górę (1725 m n.p.m.), by dotrzeć w Gorce i zdobyć Turbacz (1310 m n.p.m.). Dalej przez Lubań, Krościenko nad Dunajcem i Beskid Sądecki, a w nim Radziejową (1266 m n.p.m.) czy Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m.). Za Krynicą-Zdrój szlak prowadzi przez dzikie tereny Beskidu Niskiego, aż do Bieszczad Zachodnich, gdzie u podnóża Tarnicy (1346 m n.p.m.) kończy we wsi Wołosate.

Jak przygotować się na Główny Szlak Beskidzki?

Przygotowania do GSB mogę opisać na bazie własnych doświadczeń. Po raz pierwszy miałam okazję wędrować z plecakiem, przemieszczając się od schroniska do schroniska. Szlak nie zawsze prowadzi granią – niekiedy trzeba zejść do miejscowości, aby następnego dnia wejść znowu w góry. To powoduje, że suma przewyższeń niekiedy jest robi się spora…

Mój plan zakładał przejście tylko odcinka GSB. Zdecydowałam się rozpocząć w Ustroniu i po tygodniu zakończyć w Jordanowie. Jednak pierwotny plan musiałam w trakcie zmodyfikować i skończyłam dwa dni wcześniej na Hali Miziowej, z której zeszłam do Korbielowa, aby stamtąd wrócić do domu. W ciągu 5 dni pokonałam 80 kilometrów, a suma przewyższeń przekroczyła 4000 metrów.

Kondycja

Pierwszą i bardzo ważną kwestią podczas planowania wielodniowego pobytu w górach jest kondycja. Wędrowanie po górach dzień w dzień to zupełnie coś innego niż jednorazowe wyjście w góry. Jeśli planujesz za jednym zamachem pokonać całą trasę musisz mieć odpowiednie przygotowanie kondycyjne, aby uniknąć przeciążeń czy kontuzji. Osoby, które nie chodzą regularnie po górach powinny odbyć kilka trzy- lub czterodniowych wycieczek i każdego dnia pokonywać jakiś dystans, aby sprawdzić, jak ich organizm zareaguje. W moim przypadku było tak, że od kilku miesięcy codziennie w trakcie dnia robiłam przerwę na ok. 5-6 kilometrowy spacer. To przygotowanie nie było idealne, ponieważ maszerowałam głównie po płaskim terenie, bez obciążenia.

Pokonywanie szlak z ciężkim plecakiem to zupełnie coś innego niż spacery „na lekko”. Mój plecak w czasie GSB ważył ok. 10-11 kg (razem z wodą i pełnym termosem). Uzupełnianie płynów jest bardzo ważne, dlatego zawsze warto mieć przy sobie zapas. Plusem są schroniska na szlaku, w których wrzątek dostaniesz zawsze za darmo, a wodę można kupić.

Czas przejścia i planowanie

Wybór terminu, kiedy planujesz wybrać się na GSB, ilość dni oraz podział całej trasy to wyzwanie. Nie jesteś w stanie przewidzieć, jak się będziesz czuł każdego dnia, czy twoja kondycja lub pogoda pozwoli na przejście zaplanowanego odcinka. Dlatego wiele osób (szczególnie kiedy śpi pod namiotem) nie planuje z wyprzedzeniem. Decydują się na przejście takiej ilości kilometrów dziennie, na jaką pozwolą nogi oraz pogoda. Jest to dobry pomysł, o ile chcesz na swoim plecach nieść dodatkowo namiot, śpiwór i karimatę. Dodatkowo warto pamiętać, że na terenie parków narodowych, rezerwatów przyrody oraz na terenach należących do Lasów Państwowych biwakowanie jest zabronione.

Mój plan zakładał spanie w schroniskach. Na GSB wybrałam się w długi weekend czerwcowy, co spowodowało, że musiałam wcześniej zarezerwować noclegi, aby mieć pewność, że będzie dla mnie wolne miejsce. Skutkowało to często tym, że już o godzinie 14-15 byłam w schronisku i miałam dużo czasu na odpoczynek. A jak wyglądał mój szczegółowy plan?

Mój przebieg odcinka GSB

  • Dzień 1 – odcinek wokół Ustronia

Szlak swój początek ma przy dworcu kolejowym Ustroń-Zdrój. To tutaj znajdziesz tablicę i charakterystyczną kropkę, która wskazuje na początek (lub koniec) szlaku. Wszystko zależy od tego, gdzie planujesz start, a gdzie koniec trasy. Odcinek nazwany przeze mnie „wokół Ustronia” dlatego, że trasa biegnie przez las i wzgórza obok miasta. Tak dociera się do Gościńca Równica, skąd dalej, w większości asfaltem, schodzi się do miasta i wychodzi tuż obok stacji Ustroń Polana. Ten odcinek to 9 kilometrów szlaku.

  • Dzień 2 – Trasa od Ustronia (Polana) przez Czantorię Wielką, Soszów Mały, Soszów Wielki, Stożek Mały do schroniska na Stożku Wielkim

Szlak zaczęłam przy stacji Ustroń Polana, gdzie trasa od razu zaczęła piąć się ostro w górę, w stronę Czantorii Wielkiej. Pierwszym przystankiem był punkt widokowy w miejscu stacji górnej kolei linowej Czantoria. Później dalej pod górę aż do najwyższego punktu tego dnia – Czantorii Wielkiej, na szczycie której znajduje się wieża widokowo (wejście na nią kosztuje 10 zł). I tuż przy wieży złapał mnie deszcz, który towarzyszył mi do samego schroniska na Soszowie Wielkim. Tego dnia 13 kilometrów w nogach.

  • Dzień 3 – od Schronisko PTTK Stożek przez Przełęcz Kubalonka do schroniska Przysłop pod Baranią Górą

Trasa lekka i przyjemna. Przewyższenia o połowę mniejsze niż wczoraj (tylko 536 metrów w górę). Szlak częściowo prowadzi asfaltem (szczególnie w okolicach przełęczy), częściowo przez gęsty las, w którym nie zabrakło błota. Było go tyle, że można łatwo zgubić szlak. Najgorszy odcinek na samym końcu, ponieważ ostatnie 1,5 kilometra to ponad 150 metrów w górę. Pomimo porannej mgły, w ciągu dnia pojawiało się zarówno słońce, jak i drobna mżawka. Pogoda jest dla mnie łaskawa, bo prognozy były o wiele gorsze. Łącznie 17 km w nogach.

  • Dzień 4 – schronisko Przysłop pod Baranią Górą – Barania Góra – Magurka Wiślańska – Magurka Radziechowska – Węgierska Górka

Zaczęło się od podejścia na Baranią Górę, mgły, mżawki i porywistego wiatru. Nie zachęcające klimaty do wędrówki po górach. Tym bardziej, że dzisiejszy dzień był jak do tej pory najdłuższy… Marzyłam o tym, żeby jak najszybciej zejść w dół. A tu dołu nie było widać… Bo z Baraniej Góry, trochę w dół i znowu pod górę, najpierw na Magurkę Wiślańską. Dalej granią na Magurkę Radziechowską i znowu trochę w dół na Halę Radziechowską i jeszcze raz pod górę na szczyt Glinne. Ciągle z towarzyszącym wiatrem. Aż w końcu już tylko w dół w stronę Węgierskiej Górki. Dzisiejsza suma zejść znacznie przewyższyła sumę podejść, co źle wróży na jutro…  ale Węgierska Górka przywitała mnie słońcem i pięknymi widokami. Nocleg w agroturystyce Przy szlaku, która położone jest w Żabnicy, blisko trasy GSB, dzięki czemu następnego dnia prosto stąd kieruje się na Rysiankę. Ponad 19 km.

  • Dzień 5 – Żabnica – Rysianka – Schronisko Hala Miziowa

Najdłuższy dystans i ostatni dzień marszu. Ponad 21 km w nogach i 1340 metrów w górę. Ruszyłam z Żabnicy przed 9 rano. Pogoda na szlaku wymarzona, chociaż cały dzień wiatr dawał się we znaki. Ale za to widoki zapierały dech! 😍 Schronisko  Górskie PTTK Rysianka i przejście granią na Halę Miziową to mój ulubiony odcinek w całych Beskidach. A na samym końcu tej trasy ukazuje się cudowny widok Hali Miziowej. Aż chce się tu wracać! Na szlaku pustki. Spotkałam jedną parę, które przestrzegała mnie przed polaną (jeszcze przed Przełęczą Pawlusia), na której znajduje się gawra niedźwiedzia. Jak do tej pory żadnego nie spotkałam.

  • Dzień 6 – Hala Miziowa – Korbielów

Był to ostatni dzień w górach, w czasie którego zeszłam z Hali Miziowej do Korbielowa i stamtąd dostałam się autobusem do Żywca. Z Żywca pojechałam pociągiem do Katowic, gdzie przesiadłam się na pociąg do Poznania. Cała podróż z Hali Miziowej do miejscowości pod Poznaniem zajęła 11 godzin. Śmiałam się w duchu, że tyle to leciałam z Warszawy do Wietnamu.

Łączny dystans pokonany w czasie 5 dni to 80 km i prawie 4000 metrów przewyższeń.

Jeśli zamierzasz spać w schroniskach to warto zaplanować i zarezerwować sobie noclegi wcześniej. Weekendy są newralgicznymi terminami, ponieważ często wtedy w schroniskach nie ma miejsc. Zastanów się czy zabierzesz ze sobą śpiwór, czy będziesz korzystał z pościeli w schronisku (zazwyczaj jest to dodatkowy koszt 15-20 zł).  

Co warto ze sobą zabrać?

Wędrówka po górach z plecakiem charakteryzuje się tym, że trzeba odpowiednio się spakować. Pisząc „odpowiednio” mam na myśli zabranie ze sobą tylko najpotrzebniejszych rzeczy, a tych (jak się okazuje) jest całkiem sporo. Najważniejsze przy planowaniu jest pilnowanie wagi bagażu. Jeśli plecak będzie zbyt ciężki, obciąży nadmiernie cały organizm, w tym szczególnie stawy kolanowe oraz stopy, a to może przyczynić się do kontuzji. Dlatego każdą wkładaną do plecaka rzecz warto obejrzeć z każdej strony i zastanowić się czy na pewno będzie potrzebna. Jest jednak cała masa rzeczy, która przyda się w trakcie takiej wędrówki.

Plecak

Przede wszystkim sprawdź, ile waży pusty plecak. Niektóre modele bywają naprawdę ciężkie. Warto zwrócić uwagę na wagę pustego i znaleźć taki, który będzie wygodnie leżał na plecach. Najważniejszym elementem plecaka jest pas biodrowy, na którym powinien opierać się ciężar. Jeśli plecak będzie spoczywał na barkach to szybko może się skończyć bólem, który nie pozwoli na dalszą wędrówkę lub doprowadzi do kontuzji.

Ubrania

Pakując się na wędrówkę po górach trzeba pamiętać, aby zabrać ze sobą zestaw ubrań na każdą pogodę. Pokonywanie szlaku latem będzie wiązało się z tym, że spakujesz 2-3 koszulki (w moim przypadku była to jedna koszulka Merino oraz dwie koszulki termoaktywne). Miałam ze sobą jedną cienką bluzkę na długi rękaw, bluzę polarową, kurtkę przeciwdeszczową, dwie pary długich spodni, spodnie przeciwdeszczowe, czapkę z daszkiem, klapki, bieliznę, piżamę, okulary przeciwsłoneczne. Oczywiście must have czyli niskie górskie buty oraz specjalistyczne skarpetki, dzięki którym stopa nie nabawi się odparzeń czy bąbli.

Kosmetyki i apteczka

Kosmetyczka została zmniejszona do totalnego minimum. Żel pod prysznic, szampon do włosów, paska i szczoteczka do zębów, antyperspirant, krem do twarzy, krem przeciwsłoneczny, szczotka do włosów. W apteczce znalazły się przede wszystkim plastry na otarcia, kilka tabletek przeciwbólowych, przeciwzapalnych, tabletki na gardło. Absolutne minimum. Do tego ręcznik – ultralekki (niecałe 100 g) i szybkoschnący od Lifeventure w rozmiarze 65×110 cm, który znajdziesz w sklepie CampingShop.pl.

Akcesoria górskie

Do górskich akcesoriów mogę zaliczyć stuptuty, kijki trekkingowe, czołówkę.

Inne akcesoria i gadżety

Akcesoria związane z jedzeniem to przede wszystkim termos (mój marki Esbit, który bardzo długo trzyma ciepło) oraz butelka na wodę marki Klean Kanteen o pojemności 800 ml. Miałam ze sobą także kubek, który przydał się w schroniskach na zrobienie porannej kawy czy na popołudniowej herbaty oraz łyżeczkę. Z gadżetów niezbędnych w górach sprawdziły się dwa powerbanki, zestaw kabelków z różnymi końcówkami wraz z ładowarką. Telefon był wyposażony w aplikację mapy.cz z pobranymi i działającymi w offlinie mapami, a popołudniowy czas w schroniskach umilał mi czytnik e-booków z pobranymi książkami. Warto pamiętać także o mapie papierowej, ponieważ telefon zawsze może odmówić posłuszeństwa, zepsuć się lub rozładować.

Takie podręczne rzeczy, jak portfel, telefon, chusteczki higieniczne czy szminkę ochronną trzymałam w nerce, którą także miałam ze sobą. Mogłam do niej schować także powerbanka podłączonego kabelkiem do telefonu.

Prowiant

Połowę wagi całego plecaka stanowiło jedzenie i picie. Uzupełnianie płynów w trakcie całego dnia wędrówki po górach jest niezwykle ważne. Idąc Głównym Szlakiem Beskidzkim zawsze miałam przy sobie 1 litra ciepłej herbaty w termosie oraz ok. 1-1,5 litra wody. Same płyny stanowiły ponad 2 kilogramy ciężaru plecaka. Do tego przed wyjazdem kupiłam kilka batoników, żelki, orzechy (mix orzechów nerkowca z żurawiną oraz orzechy brazylijskie). Zabrałam także kilka paczek kisielu w kubku do zjedzenia w schronisku po całym dniu. Śniadania oraz obiady jadłam w schroniskach, w których spałam, a dodatkowe wyżywienie potrzebowałam tylko w ciągu dnia, w czasie wędrówki. Przez dwa pierwsze dnia miałam także ze sobą banany. Nie mogłam jednak kupić ich więcej, bo wiedziałam, że w ciepłej temperaturze, po kilku dniach nie będą nadawały się do zjedzenia. W Żabnicy znajdował się sklep, w którym mogła uzupełnić najważniejsze potrzeby jedzeniowe.

Mój dzienny budżet na jedzenie oraz spanie w schronisku to ok. 150 zł. Niestety ceny w schroniskach mocno poszły w górę i za obiad trzeba liczyć ok. 40-50 zł, śniadanie to koszt ok. 20 zł, a nocleg w pokoju wieloosobowym to koszt minimum 70 zł (plus niekiedy także za pościel).

Co warto wiedzieć wybierając się na Główny Szlak Beskidzki?

1. Nie zbaczaj z wytyczonego szlaku – w parkanach narodowych jest to zabronione, a poza nimi także przemieszczaj się tylko ścieżką, aby nie płoszyć zwierząt.

2. Nie zostawiaj po sobie śmieci – skoro mogłeś przynieść prowiant ze sobą to nie zapomnij, aby zabrać po sobie śmieci i nie zostawiać ich w lesie czy na szlaku. Puste opakowanie waży mniej, a można je wyrzucić w najbliższym schronisku.

3. Biwakuj tylko w wyznaczonych do tego miejscach – jeśli zdecydowałeś się na nocleg w namiocie to pamiętaj, aby rozbić się w przeznaczonym do tego miejscu. Zostaw po sobie to miejsce w takim stanie, w jakim je zastałeś.

4. Nie niszcz roślinności – rośliny najładniej wyglądają w miejscu, w którym rosną. Dlatego nie zrywaj kwiatów, nie wyrywaj z korzeniami roślin, aby zabrać ze sobą sadzonki. Wystarczy, że zrobisz im zdjęcie na pamiątkę. Pamiętaj, że jagody, grzyby czy inne owoce runa leśnego są pożywieniem dla zwierząt.

5. Nie płosz zwierząt – w czasie samotnej wędrówki aż chce się niekiedy głośniej uderzać kijkami o kamienie lub zamontować dzwoneczek na plecaku, który sprawi, że zwierzęta nas usłyszą i uciekną. Jednak pamiętaj, że las jest ich naturalnym środowiskiem do życia i nie należy płoszyć w nim zwierząt. Podobnie z dokarmianiem – w przyszłości może to stwarzać zagrożenie zarówno dla innych piechurów, jak i samych zwierząt.

Przeczytaj także: Co warto zabrać ze sobą w góry?

Absolwentka Turystyki i Rekreacji oraz Dziennikarstwa Internetowego. Zawodowo zajmuję się marketingiem internetowym. Uwielbia podróżować i planować, chociaż pakowanie nie jest jej mocną stroną. Zakochana w Hiszpanii. Jej podróżniczym marzeniem jest Kuba, Patagonia oraz Japonia. Lubi zaszyć się w domowym zaciszu z kubkiem herbaty i książką. W wolnych chwilach aktywnie spędza czas - w butach biegowych lub na rowerze, a zimą na basenie lub łyżwach.

Postaw mi kawę!

Postaw mi kawę

Zarezerwuj nocleg na Booking.com

Booking.com

O mnie

Nazywam się Marta i jestem autorką tego bloga. Miło mi, że tu jesteś :). Kilka słów o mnie… jestem podróżniczką z zamiłowania oraz „turystką” i redaktorką z wykształcenia

Podróże w 2024 roku

  • styczeń Alicante i Marrakesz
  • luty – Ustka
  • marzec Teneryfa i Góry Opawskie
  • kwiecień – Tajlandia
  • maj – szlak rowerowy wzdłuż Odry i Nysy
  • czerwiec – Tatry
  • wrzesień – Czarnogóra

Facebok

Instagram