Pierwszy dzień zawsze jest najtrudniejszy. Gdziekolwiek jesteś, za każdym razem będziesz czuć się niepewnie – nowe mieszkanie, nowa praca, nowe miasto, do którego przyjechałeś. Ja czułam się właśnie tak podczas pierwszego dnia zwiedzania Walencji…
Zimno. Było to pierwsze uczucie, jakiego doświadczyłam po przebudzeniu się w środę, 21 stycznia. Brak ogrzewania, wysoki na 3 metry pokój i nieszczelne okna. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, gdzie jestem i od razu wróciły wspomnienia dnia poprzedniego. Ekspresowa przesiadka w Brukseli… Nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, co mogłoby się stać, gdybym nie zdążyła na drugi samolot. Jednak to już jest za mną. Adrenalina opadła, czas rozpocząć przygodę i sprawdzić, co można zobaczyć w Walencji.
Hostel Pension Universal, w którym mieszkałam, nie oferował śniadań. Była w nim dostępna kuchnia, z której można było korzystać w godzinach 9:00-22:00. Łazienka, dostępna na korytarzu, nie była oblegana przez tłumy turystów. Szybki, gorący prysznic pomógł mi oswoić się z panującą w hostelu temperaturą. Niestety na zewnątrz również nie mogłam liczyć na gorące powietrze. Mimo bezchmurnego nieba, zimny wiatr nie pozwolił zapomnieć o tym, że w końcu jest styczeń!
Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak tanio polecieć do Walencji, sprawdź wpis: Walencja – praktyczny poradnik z podróży
Plaza del Ayuntamiento (Plac Ratuszowy)
Plac Ratuszowy jest największym placem w Walencji. Mieszkałam bardzo blisko, dlatego każdego dnia, kiedy wracałam do hostelu, musiałam przez niego przejść. Na placu zobaczyć można wiele budynków w stylu modernistycznym, jednak najważniejszy – Ratusz w Walencji, został wybudowany w stylu barokowym. Na Plaza del Ayuntamiento, poza samym placem, dostępnych jest kilka ławek, kwiaciarni oraz informacja turystyczna. To właśnie tu „zarezerwowałam” taksówkę powrotną na lotnisko, ponieważ narzeczony pani, która pracowała w informacji był taksówkarzem. Mój wylot był o 6:30 rano w sobotę, pierwsze metro jeździ od 5:18 (podróż trwa 20 minut). Nie miałam wyjścia, musiałam pojechać taksówką… Koszt z centrum to ok. 14-15 euro.
A oto kilka zdjęć z Placu Ratuszowego:
Katedra Santa Maria w Walencji
Zwiedzanie postanowiłam zacząć od katedry w Walencji. Jedna z najbardziej reprezentatywnych budowli, znajdująca się na Plaza de la Reina, jest obowiązkowymi miejscem każdego turysty :). Została wybudowana w miejsce meczetu, na gruzach dawnej katedry gotyckiej. W 1238 roku biskup Walencji Pere d’Albalata dokonał konsekracji kościoła. Katedra reprezentuje katalońsko-śródziemnomorską odmianę stylu gotyckiego, ale posiada także elementy stylu romańskiego, gotyku francuskiego, renesansu, baroku i neoklasycystyczne.
Warto podkreślić, że w katedrze znajduje się Święty Graal. Po prawej stronie od głównego wejścia, dostępna jest kaplica Świętego Kielicha. Tradycja chrześcijańska głosi, że to właśnie ten kielich był używany przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy.
Wejście do katedry jest płatne – normalny bilet kosztuje 5 euro, ulgowy – 3,50 euro. Godziny otwarcia zależą od miesiąca i dnia tygodnia. Od poniedziałku do soboty kościół można zwiedzać w godzinach 10:00-17:30 lub 18:30, w niedziele i święta od 14:00 do 17:30 lub 18:30.
Częścią katedry jest ośmioboczna dzwonnica Miguelete, uważana za symbol miasta. Ponad 50-metrową wieżę można odwiedzić, pokonując 207 stopni. Wejście jest możliwe w godzinach 10:00-19:30 i kosztuje 2 euro. Z ciężkim bólem, ale pokonałam schody, dlatego chętnie podzielę się z Wami zdjęciami z widoku na Walencję:
Plaza de la Virgen
Odwiedzając katedrę, chciałam zobaczyć jej najbliższą okolicę i sprawdzić jak wygląda z drugiej strony. Tak trafiłam na Plaza de la Virgen (Plac Katedralny). Położony w samym sercu zabytkowej dzielnicy Walencji, jest miejscem odpoczynku od gwaru i zgiełku miasta. Od czasów rzymskich do XX wieku Plaza de la Virgen była najważniejszym placem miejskim w Walencji – później rolę tę przejął Plac Ratuszowy. Plac jest otoczony przez katedrę Santa Maria, Bazylikę Matki Boskiej Opuszczonych, Pałac Generalitat oraz domy prywatne.
Jedną z głównych atrakcji na placu jest fontanna, przedstawiająca Neptuna w otoczeniu ośmiu nagich kobiet. Stworzona przez lokalnego rzeźbiarza Silvestre Edeta, odzwierciedla rzekę Turię i jej osiem dopływów. Wieczorem Plaza de la Virgen jest pięknie oświetlona, dlatego warto ją zobaczyć zarówno w dzień, jak i w nocy.
Mercado Central
Inaczej Mercat Central to nic innego jak… największy w całej Europie rynek miejski. Wielki, zadaszony targ jest jednym z najważniejszych punktów sprzedaży świeżych, tradycyjnych produktów z Hiszpanii. Można tu kupić wszystko – od świeżych owoców i warzyw, przez suszone owoce, ryby, owoce morza, mięso, aż po tradycyjną, hiszpańską szynkę. Łączna powierzchnia Mercado Central to 8160 m2, z czego 1400 m2 stanowi ośmioboczna część, gdzie znajduje się rybny targ.
Odwiedziłam rynek pierwszego dnia, podczas zwiedzania Walencji i nie mogłam się powstrzymać, żeby kupić… truskawki. Od tej pory każdego dnia przychodziłam tutaj tylko po nie. Były przepyszne! :)
Narodowe Muzeum Ceramiki i Sztuk Pięknych
Przyznam szczerze, że do tego miejsca trafiłam przez przypadek. W drodze do katedry, idąc Calle de La Paz, zaglądałam w boczne uliczki, w których zainteresowało mnie coś ciekawego. Tak trafiłam do Museo Nacional de Cerámica y Artes Suntuarias González Martí. Muzeum poświęcone jest ceramice, porcelanie, malarstwu, tkaninom artystycznym, tradycyjnym strojom oraz meblom. Powstało 7 lutego 1947 roku z kolekcji ceramiki, którą podarował Manuel González Martí, dla odwiedzających zostało otwarte 18 czerwca 1954 roku.
Wejście do muzeum jest płatne. Bilet normalny kosztuje 3 euro, ulgowy – 1,50 euro. W określone dni można bezpłatnie zwiedzać muzeum: w każdą sobotę popołudniu, w każdą niedzielę, 18 maja (Międzynarodowy Dzień Muzeów), 18 kwietnia (Światowy Dzień Dziedzictwa), 12 października (Święto Narodowe Hiszpanii) oraz 6 grudnia (Dzień Konstytucji Hiszpańskiej).
Z powodu braku czasu nie odwiedziłam muzeum w środku, ale za to zobaczyłam je na zewnątrz i zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie:
Już w połowie drogi poczułam, że moje nogi pragną odpoczynku. Nie miały ze mną lekko. Poza kilkoma przystankami, chciałam pierwszego dnia nacieszyć się widokiem Walencji i poczuć, że jestem w Hiszpanii! Dlatego korzystałam nie tylko z ładnej pogody, ale także z uroków, jakie ma do zaoferowania miasto. Po powrocie z całodniowego spaceru wiedziałam, że kolejny dzień będzie trudny, a moje łydki (pomimo biegania!) bolą mnie niemiłosiernie. Następnego dnia odwiedziłam Ogrody Turii, Miasteczko Sztuki i Nauki oraz plażę. O tym w drugiej części tego, co warto zobaczyć w Walencji.
A może masz ochotę odwiedzić pobliski Castellon de la Plana?